Inspirowali się nią Fellini i Almodóvar, Wim Wenders nakręcił o niej film. Od piątku możemy w Warszawie oglądać spektakle w choreografii Piny Bausch.
Dziś uznana za jedną z najważniejszych kobiet w tańcu XX wieku, od samego początku wzbudzała kontrowersje. Uważała, że tancerze mogą na scenie chodzić, mówić, używać ruchu z codziennego życia. Zamiast ilustrować spektakl muzyką operową albo chociażby utworami granymi przez orkiestrę, postanowiła zwolnić muzyków zatrudnionych w operze w Wuppertalu. Oglądając jej przedstawienia, widzowie słyszeli puszczany z taśm kolaż muzyczny: obok muzyki poważnej było to np. tango. Tworzyła spektakle w czasie, kiedy w teatrze dramatycznym królowali twórcy teatru autorskiego, którzy narzucali aktorom swoją wizję spektaklu. U niej było na odwrót. To z tancerzy czerpała inspiracje do kolejnych przedstawień, opierała je na ich biografiach, doświadczeniach, wspomnieniach z dzieciństwa. Spektakle TanzTheater Piny Bausch oscylują wokół tematów relacji damsko-męskich, miłości, śmierci, samotności. W różnorodnych osobach, jakie miała w swoim zespole