EN

12.10.2022, 16:27 Wersja do druku

Warszawa. Oświadczenie dyrekcji Teatru Dramatycznego w sprawie spektaklu „Amadeusz”

fot. Krzysztof Bieliński / mat. teatru

Szanowni Państwo, czas porozmawiać o „Amadeuszu” – spektaklu, który cieszy się wielką popularnością, zbiera świetne recenzje i zachwyca Publiczność. A zarazem spektaklu, który rujnuje finanse naszego Teatru. Tymczasem dziś, kiedy wszyscy mierzymy się z kryzysem energetycznym i rosnącą inflacją, rozmowa o publicznych finansach staje się szczególnie ważna.

Zacznijmy więc od podstawowych faktów.

W niezwykle licznej obsadzie „Amadeusza” gra jedynie 9 osób z etatowego zespołu Teatru Dramatycznego, a 58 występuje gościnnie. Muzykom, śpiewakom i aktorom gościnnym Teatr musi płacić odpowiednie stawki za każdą próbę i spektakl. Wszystko to sprawia, że mimo pełnej widowni do każdej prezentacji „Amadeusza” Teatr musi dopłacić ok. 25 tys. zł. Wrześniowe i październikowe pokazy, zaplanowane jeszcze przez poprzednią dyrekcję, w sumie pomniejszą stan teatralnego konta o 150 tys. zł. I stawia to Teatr w bardzo trudnym położeniu.

Dlaczego? Bo koszt produkcji „Amadeusza” wyniósł 953 tys. zł. Jak na teatr miejski jest to kwota wręcz astronomiczna. Ta niespotykana rozrzutność sprawiła, że w momencie rozpoczęcia pracy przez nową dyrekcję 1 września na koncie bieżącym pozostało jedynie 40 tys. zł. Łatwo zatem policzyć, że spadkiem po poprzedniej dyrekcji są narastające straty.

Ta sytuacja rodzi wiele pytań: dlaczego planując to szczególne muzyczne przedsięwzięcie, poprzednia dyrekcja nie postarała się o wejście w koprodukcję z którąś z muzycznych instytucji posiadających stałą orkiestrę i zespół śpiewaków? Dlaczego nie zabezpieczono wystarczających środków na eksploatację spektaklu nawet do końca roku? Jak się ma ten sposób zarządzania artystyczną produkcją do dbałości o instytucję i ciągłość jej funkcjonowania, o zatrudnionych w niej ludzi? Jak się ma do szacunku dla jej Publiczności? Wreszcie, jak się ma do dbałości o publiczne pieniądze?

W obecnych okolicznościach nie możemy kontynuować eksploatacji „Amadeusza”, ale zrobimy wszystko, żeby spektakl nie zszedł z afisza po 12 pokazach. Chcemy, żeby nadal cieszył Publiczność i bardzo zależy nam na tym, żeby ciężka praca twórców i twórczyń nie poszła na marne. Badamy w tej chwili różne możliwości: wejście w koprodukcję, znalezienie sponsorów, przeniesienie spektaklu do znacznie większej przestrzeni, w której wpływy z biletów pokryłyby koszty pokazów. Wszystko to na tym etapie, po zakończeniu prac nad spektaklem, jest niezwykle trudne. Wierzymy jednak, że nie niemożliwe.

Istnieje jeszcze jedno rozwiązanie: podniesienie cen biletów. W tej chwili bilety na „Amadeusza” oscylują między 80 a 180 zł – i są to najdroższe bilety w publicznych teatrach dramatycznych w Warszawie. Gdybyśmy z cen biletów mieli pokryć koszty eksploatacji „Amadeusza”, musiałyby one kosztować od ok. 150 do 300 zł. Mamy jednak poczucie, że proponowanie widzom cen na takim poziomie jest sprzeczne z misją publicznych instytucji kultury, dla których podstawowymi wartościami powinny być inkluzyjność i dostępność. Teatr Dramatyczny musi być miejscem dostępnym dla możliwie najszerszego grona odbiorców, dlatego bardzo nie chcielibyśmy tworzyć fatalnego precedensu. Intensywnie pracujemy nad innym rozwiązaniem.

Tymczasem chcielibyśmy zainicjować rozmowę o tym, co to znaczy traktować instytucję publiczną jako dobro wspólne? Jakie dziś są jej powinności? Jak myśleć o tych zasobach, którymi dysponujemy, żeby robić z nich najlepszy użytek?

Monika Strzępka i Dramatyczny Kolektyw

Źródło:

Materiał nadesłany

Wątki tematyczne