Piękna "Agrypina", opera barokowa Haendla, pierwszy raz na polskiej scenie w Teatrze Stanisławowskim w Łazienkach Królewskich już w sobotę, 6 września.
303 lata musiały upłynąć od czasu prawykonania "Agrypiny" Georga Friedricha Haendla, zanim owa dramma per musica doczekała się polskiej inscenizacji. Wczesna, młodzieńcza opera Haendla, powstała jeszcze zanim Saksończyk podbił Londyn takimi tytułami, jak "Rinaldo", "Juliusz Cezar" czy "Rodelinda". "Agrypina" to plon wyprawy Haendla do Włoch po naukę i inspirację. Z tego czasu pochodzą też piękne kantaty Haendla. Dość powiedzieć, że nawet w ojczyźnie opery i kantaty uznano Haendla za geniusza, a po prapremierze "Agrypiny" w Wenecji 26 grudnia 1709 roku uwielbienie dla niego sięgnęło zenitu. "Il caro Sassone" - mówili o nim Włosi. 24-letni kompozytor miał do dyspozycji świetne libretto Vincenzo Grimaniego na kanwie historii Rzymu. Tytułowa bohaterka, cesarzowa Agrypina, usiłuje za wszelką cenę wprowadzić na tron swego syna, Nerona. Używa w tym celu wielu skomplikowanych intryg, w które wplątani są oprócz Nerona, także piękna Poppea, jej kochanek