Dziś druga premiera spektaklu "One same" w reż. Karoliny Kirsz w Teatrze Żydowskim.
W prostej, białej scenografii obserwujemy pięć ubranych na biało kobiet. To postacie autentyczne: Żydówki, które odważyły się wyjść poza schemat. Co łączy bohaterki najnowszej premiery Teatru Żydowskiego zatytułowanej "One same"? - Mają dość nietypowy stosunek do tradycji, do swojego bycia Żydówką. Wewnętrzna wolność jest dla nich ważniejsza niż wszystko inne, dlatego potrafią z czegoś zrezygnować, coś zaryzykować albo zapłacić jakąś cenę, żeby móc żyć na własnych zasadach - opowiada Karolina Kirsz, reżyserka i autorka scenariusza. Bohaterki spotykają się po śmierci. - Problem w tym, że dla każdej z nich oznacza to, co innego - tłumaczy Kirsz. - Helena Rubinstein, ortodoksyjna Żydówka, spodziewa się, że trafiła do żydowskiego nieba. A Stephanie von Hohenlohe, która podawała się za niemiecką arystokratkę, zastanawia się: "Cholera jasna, dlaczego tutaj?". Dla Ireny Krzywickiej to również nieporozumienie, bo uważała się