Po 10 latach przerwy na scenę Teatru Wielkiego - Opery Narodowej powraca "Czarodziejski flet" Wolfganga Amadeusza Mozarta, tym razem jako inspirowane kinem niemym surrealistyczne widowisko w reżyserii Australijczyka Barrie'go Kosky'ego. Premiera w niedzielę.
Zdaniem Kosky'ego, dyrektora artystycznego Komische Oper w Berlinie, "Czarodziejski flet" nie jest operą w ścisłym znaczeniu tego słowa. "Tylko część tego utworu stanowi muzyka Mozarta, reszta to tekst mówiony wymyślony przez Schikanedera i dużo miejsca dla teatru. Dlatego im mniej racjonalnej interpretacji, a więcej reżyserskiej fantazji, tym więcej głębszych treści ukaże się w tej śpiewanej farsie, po niemiecku zwanej singspielem" - uważa australijski reżyser, który cztery lata temu wystawił "Czarodziejski flet" w Berlinie. Możliwości interpretacji tej fantazyjnej, purenonsensowej farsy są niezliczone: niewinna bajka ze smokami, czarownikami i wędrówką po ciemnym lesie, zwariowana komedia o przygodach pana i sługi, opowieść o przyjaźni i miłości pokonującej przeciwności losu, dydaktyczna historyjka o tym, jak Dobro pokonuje Zło (stąd tak wiele opartych na tej operze spektakli dla młodych widzów). Ale jest jeszcze inne podejście: poważn