Polityka historyczna jest ważna, ale czas na politykę futurologiczną – powiedziała ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Mówiła też o możliwych zmianach w instytucjach kultury; podkreśliła, że „dyrektor nie powinien być królem”.
Ministra, pytana o ustawę o ubezpieczeniu artystów, podkreśliła, że chciałaby aby weszła ona w życie w 2025 r.
Mówiąc o sytuacji w instytucjach kultury i kwestii zapobiegania mobbingowi, zaznaczyła, że jej zdaniem "pozycja dyrektora czy kolektywów dyrektorskich w instytucjach kultury jest do przedyskutowania". "Dyrektor nie powinien być królem" - zaznaczyła ministra.
Podkreśliła, że jej zdaniem należy też na nowo skomponować ekosystem funkcjonowania instytucji kultury tak, by był adekwatny do czasów, w których żyjemy.
Pytana o to, czy także pensje w kulturze będą adekwatne, Wróblewska podkreśliła, że to kwestia, która ją bardzo interesuje. "Rozumiem, że polityka historyczna jest ważna, ale polityka społeczna, prowadząca do tego, by pracownicy domów kultury, bibliotek, galerii i innych instytucji zarabiali więcej, jest dla mnie ważniejsza" - zaznaczyła.
Na uwagę, że z badań wynika, że 30 proc. artystów zarabia poniżej płacy minimalnej, ministra podkreśliła, że jest w kontakcie z artystkami i artystami i wie, jak wygląda ich sytuacja oraz zabiega o wprowadzenie mechanizmów w systemach projektowych, które ją poprawią. "Mówimy o ludziach, którzy realnie współtworzą kulturę i dają nam wszystkim inspirację i spojrzenie na przyszłość. Dlatego powtarzam, że polityka społeczna czy polityka futurologiczna, wymierzona w przyszłość, jest co najmniej równie ważna, jak polityka historyczna" - zaznaczyła.
Ministra była też pytana o wykorzystanie sztucznej inteligencji w mediach, w kontekście tego, że niedawno publiczne Radio Off Kraków zastąpiło nią swoich dziennikarzy. "Brawurowy eksperyment. Gratuluję Michałowi Rusinkowi, że w to wszedł. To projekt czasowy, żaden dziennikarz nie stracił pracy z tego powodu" - oceniła Wróblewska.
Na uwagę, że ten "eksperyment" wzbudził jednak dość dużo oburzenia, ministra oceniła, że to jest "ruch niezwykły". "Jestem za eksperymentami, które zmuszają do myślenia i zajęcia stanowiska. Trochę mi to przypomina czasy, kiedy w latach 90. dyskutowano, jakie to straszne, że w radiu wchodzą playlisty zamiast żywych dziennikarzy. Też wolę żywych dziennikarzy niż playlisty i wolę w radiu żywych dziennikarzy niż sztuczną inteligencję" - powiedziała.
"Sztuczna inteligencja do nas zmierza, więc warto się z tym oswoić, nad tym zapanować. Świat idzie do przodu, nie zatrzymamy tego. Możemy za to świadomie korzystać, uczestniczyć i reagować. Dlaczego o tym mówię? W licznych konkursach na dyrektorów instytucji, które organizujemy, w moim odczuciu, przynajmniej jeden z puli programów na dany konkurs napisany był lub był bardzo mocno wspierany właśnie przez czat GPT" - dodała ministra.