Z afisza Teatru Dramatycznego schodzi "Leonce i Lena" w reżyserii Michała Borczucha. Ostatnie spektakle w dniach 5-7 listopada.
"Leonce i Lena" czytany dzisiaj nie jest komedią romantyczną. To raczej atak na pokolenie ambitnych dwudziestolatków, wyjeżdżających z domu za pracą, ale również i tych, którzy żyją na opak. Büchner z sadystyczną przyjemnością przygląda się, jak jego rówieśnicy ulegają manierom i powielają klisze otaczającego świata, jak stają się sztuczni właśnie wówczas, kiedy uważają, że są najprawdziwsi. "Leonce'a i Lenę" (1836 r.) uznaje się za pożegnanie Georga Büchnera z niemieckim romantyzmem. Ta komedia rozgrywająca się w baśniowym świecie - książę Leonce ma poślubić Lenę, księżniczkę z sąsiedniego państwa - to pełna zjadliwości przypowieść o mechanizmach władzy, ironiczny portret romantycznej młodzieży. Dla Michała Borczucha melancholia Leonce'a i Leny nabiera nowego sensu w kontekście dzisiejszej mody na samobójstwa, której bohaterowie dramatu ulegają w jednakowym stopniu, jak nastolatki we współczesnej Polsce. Żart B