Słyszycie pewnie czasem wyrażenie "a cappella". Ale co to właściwie znaczy? Z odpowiedzią śpieszy włoski dyrygent Lorenzo Passerini na Facebooku Teatru Wielkiego - Opery Narodowej.
Włoski dyrygent uczy włoskiego, ale bez fraka czy batuty, tylko w swetrze, gotując makaron w swoim rodzinnym domu w Morbegno pod Mediolanem. Wysypuje na stół garść makaronu, popularnych świderków, po włosku "fusili". Tylko one leżą na blacie, nie widać przy nich innych rodzajów makaronu, żadnych fettuccine czy spaghetti. "Gdyby śpiewały, robiłyby to a cappella, czyli bez towarzyszenia innych głosów czy instrumentów" - tłumaczy Lorenzo Passerini. Makaron, który śpiewa Dyrygent wrzuca makaron do wrzątku, aby wyjaśnić, co znaczy słowo "accelerando" (czytaj: "acz-czelerando"). To proste - Lorenzo wolno miesza łyżką w gorącej wodzie i przyspiesza. To jest właśnie "accelerando". I to już koniec lekcji czwartej, która trwała zaledwie minutę i 20 sekund, ale obejrzało ją 6 tys. fejsbukowiczów śledzących profil Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie. Jak sobie wyobrazić, że makaron śpiewa? Słuchając tego, co mówi Lorenzo Passerini