Skoro - jak twierdzi Kubuś Fatalista - wszystko co nas spotyka na świecie dobrego i złego zapisane jest w górze, to widocznie spektaklowi Montowni pisana była dłuższa przerwa. Po kilku miesiącach powraca jednak na deski Och-Teatru.
Przeniesienie na scenę XVIII-wiecznej powiastki filozoficznej było zadaniem ryzykownym. Krzysztof Stelmaszyk, reżyser wystawianego w Och-Teatrze "Kubusia Fatalisty i jego pana", postanowił jednak sięgnąć po słynną adaptację Witolda Zatorskiego z 1976 roku. - Ciężko jest przekazać całą problematykę tego utworu. Zatorski postawił na erotykę, przy okazji nie zapominając o sprawach społecznych. Sprawdzimy, czy między komedią a dramatem jest miejsce na coś jeszcze - obiecywał reżyser przed premierą w 2010 roku. Posiadanie w ręku: primo - słynnej adaptacji , secundo: słynnego zespołu Teatru Montownia, zaprowadziło Krzysztofa Stelmaszyka na manowce, w efekcie czego początki tego spektaklu nie były łatwe. Kubuś (Rafał Rutkowski) szarżował, Pan (Jan Monczka) ginął w oczach, a pozostali aktorzy robili co mogli, by jakoś zaistnieć. Na okrasę rozbrzmiewały kiczowate piosenki, których obecność naprawdę trudno uzasadnić. Całość sprawiała wrażeni