Hodowca piosenek, bigamista, człowiek wolny i niezależny. Polak amator "ze Lwowa i z Żydów", jak sam się przedstawiał. "Ja, kabareciarz. Marian Hemar od Lwowa do Londynu" Anny Mieszkowskiej, nowa książka o Marianie Hemarze [na zdjęciu] ukazuje tego wybitnego librecistę i poetę przez pryzmat teatru rozrywki, kabaretu, wodewilu.
Hemar [na zdjęciu] miał fenomenalną zdolność "składania rymów", potrafił napisać tekst piosenki w ciągu kwadransa - do wybuchu wojny stworzył ich grubo ponad tysiąc. Choć matka martwiła się, że poeta to nie kariera, przed wojną Hemar należał do najlepiej zarabiających autorów (po wojnie też - i w Polsce, i na emigracji, co zawdzięczał tantiemom). Nie mógł żyć bez teatru, słowa mówionego i śpiewanego, dreszczyku premiery, aktorskiego środowiska. Dlatego na uchodźstwie nieustająco tworzył kolejne programy, szydził w nich z nowych stosunków w Polsce, docinał emigracji, nade wszystko zaś wspominał rodzinne miasto. Mira Zimińska, jego lwowska koleżanka, pisała w liście do Hemara: "Byłam w naszym teatrze. Janku, trudno żyć nieprzyzwyczajonemu". Rozumiał to jak mało kto. Autorka i wydawca Muza, Warszawa zadbali o odpowiednią oprawę tomu: zdjęcia, reprodukcje listów, programów i plakatów teatralnych, dokumentów i gazetowych tekstów s