Kora, czyli Olga Sipowicz - liderka zespołu Maanam, spoczęła w środę na stołecznych Wojskowych Powązkach. Pożegnała ją rodzina, przyjaciele, przedstawiciele świata kultury i tłumy fanów. - Była diamentem najczystszej wody - mówił dziennikarz muzyczny Wojciech Mann.
Uroczystości rozpoczęły się przed południem na Wojskowym Powązkach. W ostatnim pożegnaniu liderki zespołu Maanam uczestniczyli krewni i przyjaciele artystki, przedstawiciele nauki i kultury, dziennikarze, politycy, a także tłumy wielbicieli jej twórczości. Wiele osób przyniosło kwiaty, część z przybyłych nosiła koszulki z wizerunkiem artystki. Z głośników popłynęły największe utwory Maanamu m.in. "Mówią, że miłość mieszka w niebie" i "Się ściemnia". Na scenie, wśród białych kwiatów i zapalonych świec, ustawiono portret Kory oraz urnę z jej prochami. - Kiedy odchodzi artysta, to często jest okazja do przypomnienia jego osiągnięć, nagród, sukcesów. W przypadku Kory wydaje mi się to trochę zbędne, ponieważ wszyscy w którymś momencie swojego życia zetknęliśmy się z jej twórczością, z jej karierą - i nie tylko z jej muzyką, ale i z jej poglądami, wypowiedziami - powiedział Wojciech Mann. Podkreślił, że chce przypomni