- To przecież komisja-karykatura starych praktyk, komisja-kpina z europejskich standardów, komisja-stop-gender - o komisji konkursowej, która ma wyłonić nowego dyrektora Teatru Powszechnego - pisze Joanna Krakowska w liście do redakcji Gazety Wyborczej - Stołecznej.
Do Panów Tomasza Thun-Janowskiego, Marcina Wojdata, Jarosława Jóźwiaka, Zenona Butkiewicza, Jacka Kopcińskiego, Tomasza Grochoczyńskiego, Adama Orzechowskiego, Sławomira Packa i Roberta Dobaka - członków komisji do przeprowadzenia konkursu na kandydata na stanowisko Dyrektora Teatru Powszechnego w Warszawie im. Zygmunta Hübnera. Szanowni Panowie! Mamy oto święto - pierwszy od dawna i pierwszy ważny w ogóle konkurs na stanowisko dyrektora teatru w Warszawie. Publiczną uwagę przyciągają jednak nie potencjalni kandydaci i ich artystyczne programy, nie warunki konkursu i oczekiwania Ratusza wobec przyszłego dyrektora Teatru Powszechnego w kontekście całej polityki teatralnej miasta stołecznego, ale komisja konkursowa powołana właśnie przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. Nie, nie ma w jej składzie nic sensacyjnego: żadnego wiadomego skandalu, rażącej niekompetencji, korupcyjnego podejrzenia, wręcz przeciwnie - wszystko jest zupełnie normalnie. Tyle tylko, że zo