Chyba zostanę ich groupie - stwierdziła po ostatnim przed wakacjami pokazie "Zagrożonych gatunków" Teatru Improwizowanego Klancyk! moja znajoma. Ponad półtorej godziny dusiłyśmy się (z gorąca i ze śmiechu) w piwnicy klubu Powiększenie. Ale warto było, bo czy inaczej zyskałybyśmy bezcenną wiedzę o tym, czym zajmuje się kromkielmukielbaba i jak holuje się kutry na sucho?
W trakcie ich pokazów panuje atmosfera z lat 60. i 70. w Harendzie czy Stodole - gorąco, ciasno, przez dzikie ryki publiczności czasem nic nie słychać, ale to nikomu nie przeszkadza w zabawie. Michał Sufin, jeden z założycieli grupy, mówi, że tworząc Klancyka!, nie aspirowali do kabaretowej czołówki z dawnych lat, ale piwniczne niezobowiązujące klimaty są im bliskie. Od roku Klancyk! pokazuje na Chłodnej 25 i w Powiększeniu programy "Kto widział małpę trzymającą scenariusz?" i "Zagrożone gatunki". Można mieć w ich sprawie jedną pewność: nigdy nie wiadomo, co się zdarzy. - Najlepsze w naszej pracy jest to, że nie musimy się wcześniej uczyć tekstów - śmieją się klancykowcy. Publiczność podsuwa im słowa, wokół których konstruują historie. Na scenie może pojawić się więc toksyczna rodzina, słoń, śmierć z królikiem czy... surymury. Improwizacja teatralna to metoda, której szkoły istnieją w USA i w Wielkiej Brytanii - w Polsce do