Burza nie tylko w koalicji, ale i wśród ministrów. Roman Giertych ogłasza w Dzienniku Ustaw rozporządzenie ze spisem lektur. Mimo nacisków ministra kultury nie ma w nim dzieł Witolda Gombrowicza [na zdjęciu]. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", SLD rozważa zaskarżenie rozporządzenia o lekturach do Trybunału Konstytucyjnego.
Ministerstwo Edukacji poinformowało wczoraj, że nowy kanon lektur opracowany przez ekipę Romana Giertycha to już obowiązujące prawo. Uczniowie będą wprawdzie czytać dzieła Goethego, Conrada, Kafki czy Herlinga-Grudzińskiego (początkowo minister ich nie uwzględnił), ale w sprawie książek Gombrowicza jest nieugięty. Na liście lektur nie ma ani popularnej wśród uczniów "Ferdydurke", ani "Trans-Atlantyku". Ten ostatni tytuł minister Giertych - jak sam przyznał - po raz pierwszy przeczytał kilka tygodni temu. - Byłem wstrząśnięty - oświadczył po lekturze. Efekt? Jednego z najbardziej znanych za granicą polskich twórców uczniowie w kraju nie poznają. Przeczytają za to aż cztery powieści Henryka Sienkiewicza, "Pamięć i tożsamość" Jana Pawła II oraz "Listy Nikodema" związanego z ruchem narodowym Jana Dobraczyńskiego. W obronie Gombrowicza ponownie stanął wczoraj minister kultury Kazimierz Ujazdowski. Początkowo jego skreślenie z list