- Nie ma już problemów z odbiorem dzieł Witkacego jak 10 lat temu, ale jest irracjonalna niechęć do jego twórczości. Czytanie Witkacego wymaga inteligencji, jego dzieła to nie harlequiny - mówi PAP reżyser spektaklu "Bezimienne dzieło" Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego.
PAP: Premiera "Bezimiennego dzieła" Witkacego w pana reżyserii - 2 marca w Teatrze Narodowym w Warszawie. Dlaczego wybrał pan właśnie ten tekst? Jan Englert: Od wielu lat poruszam się w świecie Witkacego, często też korzystałem z Witkacego jako pedagog, ucząc w szkole teatralnej. Jednak głównym powodem, dla którego robię w tej chwili ten spektakl, jest śmierć prof. Jerzego Jarockiego. W marcu miała odbyć się przecież premiera reżyserowanego przez profesora "Węzłowiska". Ten nagły brak spowodował lukę w repertuarze teatru, którą staram się wypełnić czymś, co dotyka tego samego problemu, którego dotyczyło "Węzłowisko". Prof. Jarocki chciał stworzyć przedstawienie o wpływie rewolucji na życie kulturalne, a zwłaszcza - na życie teatralne. Witkacy w "Bezimiennym dziele" skonfrontował życie artysty z polityką. Zawsze są przedstawienia, o których myślę, które chciałbym wyreżyserować. Niestety czasem to się nie udaje. Tak się sta�