Jacek Bończyk, jeden z najlepszych polskich aktorów śpiewających nagrał płytę z piosenkami Stanisława Staszewskiego, przedstawiciela undergroundu lat 6o.
Panie Jacku, dlaczego Stanisław Staszewski? - Wiele lat temu, zanim jeszcze Kazik Staszewski nagrał płyty "Tata Kazika i i 2", byłem zafascynowany Jackiem Kaczmarskim, który miał w swoim repertuarze piosenkę "Baranek", a potem "Celina". Wiedziałem, że to nie są jego kompozycje, bo były inaczej specyficzne. Próbowałem dowiedzieć się, kto jest ich autorem. Kiedy potem dzięki Kazikowi cała Polska poznała utwory Stanisława Staszewskiego, po raz kolejny się nimi zachwyciłem. Piętnaście lat później postanowiłem wrócić do tych utworów. Najpierw, w kwietniu ubiegłego roku, wyreżyserowałem spektakl "Nie dorosłem" w Teatrze Syrena w Warszawie, a po wakacjach postanowiłem, że wejdę do studia. Od czego Pan zaczął? - Dałem muzykom do posłuchania oryginalne wykonania Staszewskiego z niesamowitej kasety z lat sześćdziesiątych, którą nagrał na prośbę przyjaciółki w Paryżu. Jego muzykowanie było dość proste, wręcz naiwne, ale melodie są piękn