Bojowników, tajne służby, podwójnych agentów i kobiety uwikłane w ich świat zobaczymy "W oczach Zachodu" w Teatrze Polskim. Premiera w piątek.
Państwo nasila inwigilację obywateli, a w trosce o bezpieczeństwo - narusza ich wolność. Buntownicy, walcząc o nią - stają się terrorystami i eskalują społeczne zagrożenie. Na przecięciu tych światów rozgrywa się powieść Josepha Conrada Korzeniowskiego, reżyserowana w stołecznym Teatrze Polskim przez Janusza Opryńskiego, legendę polskiej alternatywy, szefa lubelskiego Provisorium. - Dyrektor Andrzej Seweryn zaprosił mnie do pracy być może dlatego, że często zajmowałem się Rosją, wystawiając m.in. "Braci Karamazow" - powiedział "Rzeczpospolitej" Janusz Opryński. - "W oczach Zachodu" jest trochę z ducha Dostojewskiego, którego Conrad krytykował. Rację miał jego znawca Zdzisław Najder, wskazując, iż Conrad wiele nauczył się od Dostojewskiego, zaś jego powieść stanowi odpowiedź na "Zbrodnię i karę". Główni bohaterowie - Raskolnikow i Razumow - mają wspólne cechy. HUMANITARNI ZABÓJCY Wystawiając Conrada, reżyser czytał "Człowi