To najbardziej kuriozalny jubileusz, w jakim miałem okazję uczestniczyć. Prawdziwe gwiazdy Syreny - artyści, którzy tworzyli jej historię i dziś są w świetnej formie, zasiedli na widowni. Na scenie zaś grupa dość przypadkowych wykonawców, z których większość nie dorasta do pięt jubilatom, a jeden po godzinie pobiegł na występ do Polsatu.
Taki jubileusz mógł przygotować tylko ktoś, kto o historii Syreny ma mizerne pojęcie. "I w życiu może zdarzyć się cudowna baśń" - śpiewano podczas gali. Ta baśń mogłaby się spełnić, gdyby na scenie pojawili się wciąż młodzi duchem: Janowska, Czerwińska, Kwiatkowska, Santor, Szykulska, Sienkiewicz, Lipowska, Łazuka czy Pluciński, nie mówiąc o Trojanowskiej czy Zającównie. Na taki koncert warto byłoby czekać 60 lat.