"Capri" to ostrzeżenie. Faszyzm znów ma swoich entuzjastów. Lupa - cytując Curzia Malapartego - pokazuje świat wyzuty z człowieczeństwa.
"To wstyd wygrać wojnę" - mówią aktorzy Teatru Powszechnego. Tak naprawdę chodzi o to, że wstydem jest sam początek konfliktu. OD "BIBLII" DO "POGARDY" Oglądanie części spektaklu jest jak próba zrozumienia urwanego w połowie filmu. Nie da się pojąć całości, ale można poczuć klimat, wybadać sytuację i poznać intencję autora. Tak było w przypadku "Capri - wyspa uciekinierów" w reżyserii Krystiana Lupy. Premierę - w Teatrze Powszechnym - zaplanowano na jesień. W połowie czerwca przez dwa dni można było oglądać work in progress, czyli cały akt II oraz część aktu I. "Stawiam na wielość i symultaniczność narracji" - mówił w jednym z wywiadów Krystian Lupa. W "Capri" zdarzenia, sensy i bohaterowie przenikają się wzajemnie. Mówią to sami bohaterowie, którzy płynnie przechodzą z nad wyraz symbolicznych scen biblijnych (zakazany owoc, rozmnożenie pokarmu) na plan filmowy "Pogardy" Jean-Luca Godarda, którego akcja rozgrywa się na włoskie