Główni bohaterowie konfliktu w ZASP - Kazimierz Kaczor i Olgierd Łukaszewicz - po raz pierwszy od trzech lat spotkali się w poniedziałek wieczorem w Instytucie Teatralnym.
Zaczęło się od ideałów. Prowadzący dyskusję Roman Pawłowski, recenzent "Gazety Wyborczej", odczytał fragment odezwy z 10 listopada 1918 roku o celach powołania Związku Artystów Scen Polskich. Potem przedstawił zebranym list Zbigniewa Zapasiewicza kończący się słowami: "Z bólem zrzekam się legitymacji ZASP-u". - Jest mi przykro. Ale to nieprawda, że coraz więcej aktorów odchodzi z ZASP-u. Razem z Zapasiewiczem jest ich teraz pięciu - komentował Olgierd Łukaszewicz, obecny prezes organizacji. Jednak to, że podział jest faktem, na sali w Instytucie Teatralnym było widoczne gołym okiem. Debata miała odpowiedzieć na pytanie, jak zażegnać konflikt, a szybko zdominowały ją emocje, spory o pieniądze i wzajemne oskarżenia. Konflikt dzieli środowisko od co najmniej trzech lat, gdy Łukaszewicz ujawnił nieprawidłowości finansowe, do jakich doszło w latach, gdy prezesem ZASP-u był Kaczor. Chodziło o fatalną inwestycję w obligacje Stoczni Szcz