W "Dydonie i Eneaszu" Henry'ego Purcella, pierwszej angielskiej operze narodowej, śródziemnomorski mit miesza się z wyspiarskim folklorem, a miłość jest głównym bohaterem. Premierę utworu w reżyserii Natalii Kozłowskiej pokaże w sobotę Polska Opera Królewska.
Włosi mają Claudia Monteverdiego, Anglicy - Henry'ego Purcella. Pierwsze arcydzieła operowe wyszły spod pióra tych dwóch geniuszy, którzy nigdy się nie poznali. Dzielił ich wiek (Purcell urodził się w 1659 roku, 16 lat po śmierci Monteverdiego) i kanał La Manche. Ale wywarli wielki wpływ na rozwój gatunku, a w dziele Purcella zaznacza się wpływ włoskiej opery. Tajemnicze początki Dziś, gdy mamy za sobą 400 lat dziejów tego gatunku, lubimy powracać do jej rudymentów - "Orfeusza" Monteverdiego i o pół wieku późniejszej "Dydony i Eneasza" Purcella, dzieł, których piękno nas dziś zniewala, w których chodzi nie tyle o wokalne popisy operowych gwiazd, ile o przypowieść, pełne psychologicznej i egzystencjalnej mądrości umuzycznienie antycznego mitu i poematu Wergiliusza "Eneida". Okoliczności powstania i pierwszego wykonania "Dydony i Eneasza" do libretta Nahuma Tate'a spowija tajemnica. Rękopis opery zaginął, nie wiemy więc, kiedy dokładni