Było uroczyście: polał się szampan, przemówiła prezydent Warszawy. Teatr Chłodnica rozpoczął w piątek i sobotę działalność programem "Stand Up Stolyca".
- Niech żyje warszawska publiczność! Daliście radę wytrzymać do końca te trzy godziny! - wołał na zakończenie dyrektor artystyczny Rafał Rutkowski. Szacunek widzom należy się także dlatego, że wytrzymywać im przyszło w ogromnym ścisku. Nie wszyscy zmieścili się na dole - im pozostawał telewizor na barze, gdzie trwała transmisja na żywo. I choć nie pojawili się przedstawiciele władz i tak przez chwilę było nawet bardzo poważnie - spośród publiczności została wybrana prezydent Warszawy, która oficjalnie otworzyła nowy stołeczny teatr. A później na scenie Chłodnicy pojawili się różni ludzie. Był m.in. varsavianista analizujący bardzo krytycznie przekaz wiersza pana Zygmunta Staszczyka pod tytułem "Warszawa". Był terminaktor, który niedługo zastąpi zwykłych aktorów z ich słabościami i fochami. Z Krakowa przyjechała pani Aldona, której nie odpowiada warszawski sposób podawania mielonych na surowo i z kulką wasabi na wierzchu.