Przy wietnamskiej zupce i napojach wyskokowych 600 osób delektowało się w sobotę na Stadionie Dziesięciolecia nocnym spektaklem "Palowanie" szwajcarskiej grupy annas kollektiv.
Publiczność zaczęła się gromadzić przy tunelu od strony al. Zielenieckiej już pół godziny przed przedstawieniem. Grupy znajomych najpierw zaopatrywały się w zupę, sajgonki, wódkę czy piwo, które sprzedawał Wietnamczyk nazywany "panem Frankiem", a później ustawiały do wejścia. Kolejka ciągnęła się aż do parkingu i tam zakręcała. Po przejściu przez ciemny i długi tunel publiczność wchodziła na murawę i po ciemku (na Stadionie nie ma latarni) siadała na świeżo skoszonej trawie. Wśród rozmów i śmiechów, w piknikowej atmosferze widzowie oglądali spektakl przygotowany przez grupę szwajcarskich performerów annas kollektiv. Artyści zaproponowali abstrakcyjne, pozbawione linearnej fabuły przedstawienie zainspirowane dzisiejszym wyglądem i historią Stadionu. Każdy widz mógł je odczytać, jak chciał. Dla mnie był to baśniowy spektakl o kruchości człowieka w zderzeniu z ogromem architektury. Stadion w spektaklu "Palowanie" zagrał rolę