EN

7.03.2008 Wersja do druku

Warszawa. Ślady Mistrza w stolicy

Wraz z Gustawem Holoubkiem odeszła pewna epoka - mówią artyści i mieszkańcy stolicy.

Niesamowity człowiek. Jeden z nielicznych krakusów, którego pokochali warszawiacy. Wczoraj wszyscy artyści, a także mieszkańcy stolicy mówili, że wraz z jego śmiercią zakończyła się pewna epoka. - Wszyscy mnie ostrzegali, żebym nie jechał do Warszawy, bo to gniazdo żmij, które mnie zjedzą i zostawią same kosteczki Uwielbiał spacerować po Trakcie Królewskim. Punktualnie o godz. 11 wchodził do Bliklego. - Nigdy nie zapomnę, jak w ubiegłym roku, bodajże w lipcu, wpadłem do Bliklego. - Przy sąsiednim stoliku siedział Holoubek z przyjaciółmi. Od tych ludzi biła klasa przedwojennych dżentelmenów. Byli gustownie ubrani, nad stolikiem unosił się dym papierosów. Obserwowałem ich zażyłość i ożywioną dyskusję - mówi warszawiak Jarosław Królak. - To było coś niesamowitego. Miałem wrażenie, że przeniosłem się w czasie, że ocieram się o historię - dodaje. - Kiedy wchodził w towarzystwie Tadeusza Konwickiego i Andrzeja Łapickiego, od razu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Warszawskie ślady Mistrza

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik nr 57 - Warszawa

Autor:

Joanna Bałdyga, Marta Kopczyńska

Data:

07.03.2008