Praca nagrodzona w konkursie im. Andrzeja Wanata. Autorka jest studentką teatrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Daleko w głębi sceny biała postać. Odwrócona tyłem, skulona. Poród. To rodzi się Dionizos (Andrzej {#os#6554}Chyra{/#}). Ale nie bóg, lecz człowiek. Niezrozumiały, nieludzki wręcz bełkot przeradza się w przeraźliwy krzyk. To obraz boskich (?) narodzin. Dionizos przybiera ludzką postać. Rozgniewany, że jego kult w Grecji jest albo nieznany, albo nieprzestrzegany - przybywa do Teb, aby się zemścić. Ujawnia się jako młodzieniec, jest ubrany w białą koszulę i spodnie. Biel - nie bez znaczenia, to symbol boskości i wszechwładzy. Ale gdy po raz drugi pojawi się na scenie, gdy stanie przed obliczem Penteusza (Jacek {#os#5896}Poniedziałek{/#}), będzie związany. Wszechwładza? Bóg? Relacja jest najbardziej skomplikowana, a napięcie między aktorami najbardziej przejmujące... Penteusz nie rozumie. Nie rozumie sytuacji, jaką zastaje po przyj
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 1-2