Przed szesnastu laty polska prapremiera teatralna "Lotu nad kukułczym gniazdem" była dla wielu czymś więcej, niż tylko artystycznym przeżyciem. Inscenizacja warszawskiego Teatru Powszechnego z Wojciechem Pszoniakiem, Franciszkiem Pieczką i Mirosławą Dubrawską z miejsca stała się wtedy legendą. Dziś młodzi na widowni Teatru Nowego w Poznaniu znów z wypiekami na twarzach chłoną akcję, a po spektaklu zrywają się do oklasków na stojąco. Ich owacje i emocje są jednak wyraźnie "w innej sprawie". Cóż, pod sceniczną Wielką Pielęgniarkę, rządzącą oddziałem psychiatrycznej kliniki, nikt nie musi już automatycznie i odruchowo podstawiać sobie Związku Radzieckiego, PZPR-u, ubezwłasnowolniającej władzy. Gdyby rzecz polegała jednak wyłącznie na niepogodzie dla aluzji politycznych, nie byłoby pewnie o czym mówić. Różnice są głębsze. Przed szesnastu laty Zygmunt Hubner sięgał po owoc zakazany. Powieść Kena Keseya nie mogła być w
Tytuł oryginalny
Wariatkowo na całego
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 4