WARIAT I ZAKONNICA (Krakowska Fundacja Artystów Teatru - Kraków)
Witkacy obrazkowy. W zbudowanym na środku sceny wielkim pudle pląsają w świetle halogenów jakieś sylwetki, a przed pudłem toczy się akcja właściwa skondensowana do godziny i interpretowana najpowierzchowniej, jak tylko można: wariat uwodzi zakonnicę i o nic poza śmiechem z tego powodu nie idzie. Może ta sztuka Witkacego nie zasługuje już na nic poza pastiszem, czegoś więcej jednak należałoby oczekiwać po firmach takich jak Jerzy Kalina i Jan Peszek. Ten ostatni znalazł się chyba w niebezpiecznym miejscu swej kariery: czuje miłość wielbicieli (a zwłaszcza wielbicielek) i wyraźnie delektuje się własną wirtuozerią aktorska nie zważając na to, że wszystkie te fioritury i tryle są popisem samym w sobie i nie mają sensu w fałszywie brzmiącej całości. "Funkcja reżysera jako takiego nie jest ani koniecznością, ani moim powołaniem" - napisał Peszek w programie i byłoby ze wszech miar korzystne, gdyby tu był konsekwentny. Dopuścił w swoim spektak