Dramaty George'a Taborie'go zawsze są pewną zagadką. Nie wiadomo, gdzie przebiega tu granica między kpiną i solennością, między naśladowaniem rzeczywistości a wariacjami na jej temat, między teatrem i nieteatrem. Brak czytelnych konturów linii dramatycznej. I za dużo słów, mrowie słów, którymi autor się zasłania przed prawdą. "Wariacje Goldbergowskie" nie są wolne od tych przymiotów i wad. Tym razem mamy do czynienia z wariacjami na tematy biblijne. A ściślej: z wariacjami na temat teatru awangardowego, który próbuje mierzyć się z Biblią. Jest to więc teatr w teatrze - opowieść o cierpieniach tworzenia, autoironiczny komentarz do własnej twórczości, w tym także do niegdysiejszych poszukiwań terapeutycznych na terenie teatru. I na poły błazeńska, na poły straceńcza opowieść o narodzie wybranym, wysnuta z Biblii i przetworzona na sceniczne obrazki, które nie dają się złożyć w spójną całość. Nie brak w tej opowieści specyficznego p
Tytuł oryginalny
Wariacje biblijne
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Nasze Codzienne nr 14