"Opowieści biblijne" w choreogr. George'a Balanchine'a, Emila Wesołowskiego i Jacka Przybyłowicza w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Dorota Szwarcman w Polityce.
Cztery gwiazdki to średnia dla spektaklu złożonego z trzech baletów. Ale za pierwszy należy się pięć Nie byle komu, bo trzem wielkim artystom swojej epoki: Siergiejowi Prokofiewowi, George'owi Balanchine i Georges'owi Rouault, współautorom "Syna marnotrawnego", ostatniej realizacji słynnych Baletów Rosyjskich (premiera miała miejsce trzy miesiące przed śmiercią Diagilewa). Choreografia Balanchine'a nie jest tu poddana tylko - jak to najczęściej u niego bywało - estetyce, lecz także emocjom, w czym dopasowuje się do muzyki. Rekonstrukcja jest pieczołowita (świetny Maksim Wojtiul w roli tytułowej). Do tego historycznego spektaklu dodano dwa współczesne. "Kain i Abel" Emila Wesołowskiego, z dobranymi fragmentami muzyki Andrzeja Panufnika, opowiada w skrócie historię dwóch braci (ten zły jest w białej koszuli i krawacie). Tym razem jednak poszło o dziewczynę, nie jest to więc całkiem opowieść biblijna. Enigmatyczna jest trzecia choreografia - "Sześć