EN

6.05.2021, 08:30 Wersja do druku

Wanda Zwinogrodzka: chcemy ucywilizować opłakane warunki pracy artystów

Chcemy ucywilizować te opłakane warunki pracy artystów i włączyć ich w system ubezpieczeń społecznych - powiedziała PAP wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Wanda Zwinogrodzka o projekcie ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, który został skierowany do konsultacji międzyresortowych i publicznych.

fot. Radek Pietruszka/ PAP

PAP: W 2017 roku obradowała Ogólnopolska Konferencja Kultury, której celem było stworzenie roboczego projektu ustawy o statusie artysty zawodowego. W jakim stopniu postulaty zawarte w tym projekcie zostały uwzględnione w przygotowanym przez MKDNiS projekcie ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego?

Wanda Zwinogrodzka: Zręby sytemu opracowanego przez OKK włączyliśmy w ministerialny projekt ustawy. Niektóre szczegółowe kwestie zostały doprecyzowane lub nieco zmienione wskutek konsultacji, jakie przeprowadziliśmy m.in. z ZUS-em, Ministerstwem Finansów i resortem pracy. To skomplikowana ustawa - łączy zagadnienia z różnych obszarów, więc ocena skutków regulacji, a także przygotowanie aktów wykonawczych, to była ogromna, żmudna praca dodatkowa. Jednak zasadnicza struktura służąca wsparciu artystów pozostała taka, jaką zaproponowała OKK, która – przypomnę – była otwartą debatą wszystkich artystycznych środowisk i profesji, z udziałem ponad 300 panelistów reprezentujących ponad 230 podmiotów. Ogółem w obradach uczestniczyło kilka tysięcy osób bądź to osobiście, bądź online.

PAP: Czy po OKK odbywały się jeszcze konsultacje ze środowiskiem artystycznym - stowarzyszeniami, związkami zawodowymi ws. projektowanej ustawy? Jeżeli tak, to ile ich było i jakie były tego efekty.

W.Z.: Konsultacje – to mało powiedziane. Projekt powstawał w ścisłej współpracy ze środowiskiem. Ogólnopolska Konferencja Kultury wyłoniła zespół ekspertów, którzy po ostatniej, ogólnopolskiej sesji w czerwcu 2018 roku nadal pracowali nad projektem. W miarę doprecyzowywania zapisów ustawowych konsultowali je też w swoich kręgach zawodowych. To był proces ciągły, prowadzony w 2018, a nawet 2019 roku.

PAP: Czy pandemia koronawirusa przyspieszyła prace nad tym projektem?

W.Z.: Trzeba uczciwie powiedzieć, że na początku niestety je spowolniła, choć – z uwagi na determinację ministra Glińskiego - nigdy nie przerwała. Ta bezprecedensowa sytuacja, w której wszyscy się znaleźliśmy, była również dla ministerstwa ogromnym wyzwaniem. Stanęliśmy wobec zupełnie nowych i pilnych zadań – na gwałt trzeba było uruchamiać pomoc dla artystów i instytucji kultury - opracowywać rozwiązania legislacyjne kolejnych Tarcz Antykryzysowych, nowe programy grantowe i stypendialne, rozbudować system zapomogowy itd. Wszystko w trybie pracy zdalnej, co – jak wie chyba każdy, kto tego doświadczył - nieraz opóźnia działanie.

PAP: A czy sytuacja pandemiczna w większym stopniu naświetliła problemy, z jakimi spotykają się artyści?

W.Z.: Może nie w samym resorcie kultury, ponieważ my zdawaliśmy sobie sprawę z powagi sytuacji już wówczas, gdy inicjowaliśmy OKK, a w trakcie jej obrad to nasze przekonanie jeszcze się wzmocniło. Wszelako w opinii publicznej, w tym także w kręgach władzy, w szerokim znaczeniu tego słowa, świadomość trudnego położenia artystów chyba nieco wzrosła. Samorządowcy czy posłowie zderzyli się w swoich regionach z rzeczywistością zamkniętych instytucji kultury i odwołanych imprez. Zdali sobie sprawę, jak wielu ludzi sztuki, tracąc bieżące źródła utrzymania, błyskawicznie popada w nędzę, bo pozbawieni są jakichkolwiek osłon socjalnych i zasobów, choćby własnych pracowni czy oszczędności. Nie sposób je zgromadzić, funkcjonując na umowach śmieciowych, w dodatku nieregularnych. Taka forma zatrudnienia nawet kredytu nie pozwala zaciągnąć. To dlatego wsparcie państwa dla świata kultury było potrzebne w tak szerokim zakresie. W potocznym mniemaniu artystów kojarzy się z celebrytami, bo to ci ostatni są powszechnie znani, ciągle w światłach reflektorów. Ale oni stanowią ledwie ułamek całego środowiska, może 1 procent, reszta wiedzie żywot mizerny i niepewny, często bez możliwości zaplanowania swojego budżetu choćby na miesiąc do przodu. Ta smutna prawda za sprawą pandemii ujawniła się dobitniej niż na co dzień.

PAP: Co przewiduje zaprojektowana przez MKDNiS ustawa?

W.Z.: Przyznaje ona pewne uprawnienia artystom zawodowym. Aby z nich skorzystać, trzeba będzie przedstawić dyplom uczelni artystycznej bądź poświadczenie prowadzenia profesjonalnej działalności artystycznej, które wystawi wybrane przez artystę stowarzyszenie czy związek twórczy o charakterze reprezentatywnym. Tą drogą będzie można włączyć się w system wsparcia, oczywiście zupełnie dobrowolnie, o ile ktoś widzi taką potrzebę. Niezainteresowani taką pomocą będą funkcjonować zawodowo tak jak dotychczas.

PAP: Kto będzie nadzorował ten system?

W.Z.: Polska Izba Artystów, powołana z mocy ustawy. Stanowi ona dość nowatorskie rozwiązanie na gruncie polskiego prawa, wzorowane w pewnym stopniu na popularnych w świecie anglosaskim tzw. quango, czyli quasi-autonomous non-governmental organisations, które łączą cechy instytucji publicznej i pozarządowej. Zgodnie z projektem ustawy, Polska Izba Artystów byłaby państwową osobą prawną, finansowaną głównie z wpływów rynkowych, a zarządzaną przez reprezentację środowiska artystycznego, z mniejszościowym udziałem urzędników państwowych.

PAP: Ilu członków będzie liczyła Rada Polskiej Izby Artystów i w jaki sposób będzie wybierana?

W.Z.: Przewidujemy, że do rady wejdzie 21 osób, w tym 14 przedstawicieli środowiska artystycznego, wybranych przez organizacje reprezentatywne, czyli takie, które działają w interesie przynajmniej 10 proc. artystów z danej dziedziny sztuki. Jeżeli okaże się, że w jakiejś branży żadne ze stowarzyszeń nie spełnia tego warunku, to za reprezentatywne uznane będzie to, które jest najliczniejsze. Wprowadzony został też mechanizm zapobiegający zdominowaniu rady przez najpotężniejsze organizacje – dla tych, które obsługują największą liczbę artystów przewidziano 7 miejsc, dla pozostałych, mniejszych, również 7. Zależy nam bowiem na demokratycznym odzwierciedleniu środowiska w całej jego różnorodności.

Wreszcie kolejne 7 miejsc w radzie przypadnie przedstawicielom Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej oraz ZUS-u, czyli organów państwowych, które z racji nadzoru nad wydatkowaniem środków publicznych muszą być w niej reprezentowane.

PAP: Czym jeszcze zajmować się będzie Polska Izba Artystów?

W.Z.: Przede wszystkim będzie dysponować Funduszem Wsparcia Artystów Zawodowych, z którego realizowane będą dopłaty do składek ZUS dla artystów, którzy zarabiają tak kiepsko, że nie są w stanie ich samodzielnie opłacać. Warto pamiętać, że obecnie wysokość tych składek jest formalnie taka sama jak dla przedsiębiorców, a faktycznie większa, bo artystom nie przysługują róże ulgi na start, odliczenia od przychodu itp. W rezultacie bardzo duża część środowiska artystycznego, szacujemy, że może nawet połowa, nie ma ani ubezpieczenia zdrowotnego, ani emerytalnego, czyli pozbawiona jest elementarnego bezpieczeństwa socjalnego, które współcześnie uchodzi za standard. Chcemy ucywilizować te opłakane warunki pracy i włączyć artystów w system ubezpieczeń społecznych za pośrednictwem wspomnianego funduszu.

PAP: W jaki sposób będzie finansowany Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych?

W.Z.: System nie obciąży podatnika, ma być finansowany z rekompensaty reprograficznej, która funkcjonuje w polskim systemie prawnym od lat 90., ale w wyniku braku nowelizacji prawa obejmuje archaiczne urządzenia, jak np. magnetofony, magnetowidy itp. Chcemy, żeby była pobierana - jak to ma miejsce w większości krajów europejskich - od urządzeń, które dzisiaj są naprawdę powszechnie kupowane i eksploatowane, czyli np. komputerów, tabletów, dysków twardych. Opłata będzie uiszczana przez producentów i importerów tych urządzeń. Wydaje się sprawiedliwe, by podzielili się oni częścią swojej marży z twórcami, skoro możliwość korzystania z rozmaitych dóbr kultury znacząco zwiększa popyt na ich produkty. W okresie pandemii to jest szczególnie widoczne.

Opłata reprograficzna obowiązuje w większości krajów Unii Europejskiej. Na przykład Niemcy i uzyskują z niej ponad 330 mln euro rocznie, Francuzi ponad 250 mln - Polacy ledwie 2,5 mln, czyli stukrotnie mniej! Skoro giganci rynku elektronicznego gotowi są płacić takie kwoty w innych krajach, to czemu nie mieliby ich odprowadzać w Polsce?

Tutaj mówią nam, że będą wówczas musieli podnieść ceny tych urządzeń. Wszelako w Niemczech tablety czy laptopy, zwłaszcza te nowsze, bywają tańsze niż u nas o kilkaset złotych (od 200 do 1000), zatem ocenę tego argumentu pozostawiam czytelnikom. Wpływy z opłaty reprograficznej w wielu krajach kieruje się po części do organizacji zbiorowego zarzadzania, które rozprowadzają je pomiędzy swoich członków jako rekompensatę za bezpłatny indywidualny dostęp do ich utworów, a po części przeznacza się na instytucje wspierające środowiska artystów, takie jak nasz Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych.

PAP: Czy projektowana ustawa przewiduje sytuację nagłej utraty zarobkowania przez artystów, tak jak to było podczas pandemii i będzie zakładała mechanizm osłonowy dla artystów?

W.Z.: Nie ma żadnego mechanizmu stricte pandemicznego, ale cały system działa w ten sposób, że w momencie, kiedy przychody artysty są niższe niż 80 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej – obojętne z jakich powodów - przysługuje mu prawo do dopłaty, ale tylko do składek na ZUS i NFZ. Jej wysokość będzie adekwatna do poziomu zarobków.

PAP: Jakie inne uprawnienia będą przysługiwały artystom na podstawie projektowanej ustawy?

W.Z.: Przewiduje ona wprowadzenie Karty Artysty Zawodowego, pomyślanej trochę na wzór Karty Dużej Rodziny. Pozwoli to Polskiej Izbie Artystów zawierać z różnymi podmiotami umowy odnośnie pakietów, udogodnień, ulg i ofert adresowanych do tej grupy społecznej np. w zakresie dostępu do dóbr kultury albo w dziedzinie ochrony zdrowia, z uwzględnieniem specyfiki zawodu, powiedzmy tancerza. W tym sensie ustawa otwiera możliwości poprawy sytuacji środowiska artystycznego w bardzo różnych dziedzinach, gdyż zyskuje ono stabilną reprezentację, zdolną zadbać o jego interesy - i te ogólne, i specyficzne dla tej czy innej branży artystycznej, które przecież bardzo się od siebie różnią charakterem pracy. W tej chwili to jest niemożliwe – istnieje wielka liczba fragmentarycznych reprezentacji, w tym kilka stowarzyszeń bogatych i wpływowych, ale w większości to są organizacje zbyt słabe i ubogie, by kreować instrumenty poprawy sytuacji swoich członków. Co tu mówić o poprawie, skoro nawet sama sytuacja była słabo rozpoznana – rozpoczynając pracę w ministerstwie z osłupieniem dowiedziałam się, że nikt w Polsce nie wie, ilu właściwie mamy artystów. Z tego powodu w ramach Ogólnopolskiej Konferencji Kultury zamówione zostały badania tej społeczności, przeprowadzone w SWPS pod kierunkiem prof. Doroty Ilczuk. Dzięki temu wiemy, że w tej grupie zawodowej 60 proc. uzyskuje dochody poniżej średniej krajowej, a 30 proc. poniżej płacy minimalnej! Tylko 13,9 proc. pozostaje w stosunku pracy, reszta żyje z takich lub innych umów śmieciowych. To obraz jaskrawo sprzeczny z potocznym przekonaniem, kształtowanym przez magazyny ilustrowane i portale plotkarskie, które ekscytują się fanaberiami gwiazd. Tyle że gwiazd jest może kilkaset, reszcie środowiska bliżej do prekariatu niż do establishmentu. Skrzypek orkiestry, chórzystka operowa czy aktor prowincjonalnego teatru o luksusie mogą sobie co najwyżej poczytać, ich życie nie nadaje się na okładki, ale to właśnie oni tworzą tkankę polskiej kultury, jej codzienność, bez której żadne błyskotliwe kariery ani sukcesy nigdy by nie zaistniały, a my żylibyśmy na kulturalnej pustyni.

PAP: Jak liczną grupę będzie obejmowała projektowana ustawa?

W.Z.: Według badań prof. Ilczuk polskie środowisko artystyczne liczy ok. 60 tys. osób. Każda z nich będzie mogła skorzystać z uprawnień przewidzianych ustawą, ale oczywiście nie wiemy, ile osób faktycznie to uczyni. Nie wszystkie uregulowania będą powszechnie dostępne np. dopłaty do składek ZUS nie będą przysługiwały ludziom zarabiającym ponad 80 proc. średniej krajowej i to licząc wszystkie dochody wskazane w PIT, ani zatrudnionym na etacie, ani tym, którzy prowadzą działalność gospodarczą.

PAP: Czyli przede wszystkim adresowana jest do freelancerów oraz zatrudnionych na umowach zlecenie i o dzieło?

W.Z.: Owszem. To oni najbardziej potrzebują wsparcia, bo płacą najwyższą cenę za tę prostacką i lekkomyślną wizję rynku artystycznego, która rozpleniła się u nas w latach 90.: że dobry artysta zawsze się wybije i zarobi, a skoro nie zarabia, to widać jest kiepski, niechaj więc zajmie się czym innym. Mamy właśnie rok Cypriana Kamila Norwida, jednego z najwybitniejszych poetów w naszej historii, który żył w nędzy, a zmarł w przytułku. Jeśli chcemy być nowoczesnym społeczeństwem, które w pełni wykorzystuje swój potencjał kreatywny, nie możemy sobie pozwolić na jego trwonienie.

Źródło:

PAP

Wątki tematyczne