"Taniec wampirów" w reż. Corneliusa Baltusa w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku.
Czwartkowy wieczór, warszawski Teatr Muzyczny Roma. Za chwilę 102. czy 103. przedstawienie "Tańca wampirów". Na widowni dawno niesłyszany radosny szmer oczekiwania. Oprócz pań, które zapewne do teatru zaglądają raz do roku, tłum młodzieży, doskonale wiedzący, na co czeka. Musical Romana Polańskiego ogląda kolejny raz. To rzecz niezwykła. Spektakl bardzo efektowny, niewątpliwie trzymający się europejskich standardów, nie epatuje modną nowoczesnością. Przeciwnie, oparty na aktorskiej transformacji, przezabawnej grze konwencjami, bywa ostentacyjnie tradycyjny. A jednak publiczność "Tańca wampirów" czuje się w Romie jak w domu. Mam tak samo. Chcę bawić się i cieszyć tym teatrem. Chcę wyłączyć w sobie krytyka teatru, a znaleźć na powrót skłonne do wzruszeń dziecko. Chyba już jestem zarażony musicalem, choć żaden wampir nie wbił we mnie kłów. Ponad osiem miesięcy po wejściu "Tańca..." na afisz w Romie nadkomplety. Przedstawienie stało si