Patetyczne dramaty muzyczne Ryszarda Wagnera obce swym duchem narodom słowiańskim i romańskim nie utrzymały cię poza Niemcami w repertuarze operowym. Po roku 1918 nastąpił zmierzch sztuki wagnerowskiej. - J. W. Reiss ocenia dzieje wpływów i kariery mistrza z Bayreuth. Acz niemal wszystkie muzyczne biografie, nie tylko XIX-wiecznych kompozytorów, mają choć zdanie o sympatii lub niechęci, o wzorowania się bądź całkowitej negacji dzieł Wagnera, nieczęsto sceny operowe mierzą się z jego utworami. I nie jest to z pewnością odwet za głośne boje mistrza zawarte w licznych wypowiedziach teoretycznych, a oddane jego okrzykiem: "Śmierć operze". Synteza sztuk jaką chce osiągnąć w swoich dramatach, wymaga nie lada możliwości od zespołu operowego. Ale oto mamy "Walkrię", drugą część potężnej tetralogii "Pierścień Nibelunga". 17 marca i w minioną niedzielę "Watkiria" w łódzkim wydaniu miała swoje premiery. Zważywszy na rozmiar dzieła i stop
Tytuł oryginalny
Walkiria
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 76