Wszechogarniająca jowialność spektaklu przeraża, a pełna hipokryzji zamiana klasycznego przekleństwa na "kuźwa", szczerze frustruje - o spektaklu "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna" w reż. Tomasza Obary w Teatrze Ludowym w Krakowie pisze Marta Bryś z Nowej Siły Krytycznej.
Festiwalowi PostSoc w krakowskiej Nowej Hucie towarzyszył spektakl repertuarowy Ludowego "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna" w reżyserii Tomasza Obary. Paradoksalnie, nie sam bardzo słaby spektakl wzbudził we mnie emocje, ale żywe reakcje widowni na niektóre jego skandaliczne fragmenty. Obara wiernie odtwarza na scenie kolejne sytuacje z dramatu. W przestrzeni przypominającej świetlicę, miejsce spotkań lokalnego kolektywu socjalistycznej rzeczywistości, rozgrywa zarówno historię główną, jak i hamletowskie sceny z prób wiejskiego zespołu. Ewidentnie Obara lepiej zrozumiał socjalistyczny wątek dramatu, bo wplecione weń nawiązania i podobieństwa szekspirowskie nie mają w spektaklu żadnego znaczenia. Dla Obary teatralność i hamletowski żywioł są tylko pretekstem do wątpliwej jakości żartów. Nakładanie się charakterów wiejskich kacyków z postaciami "Hamleta" nie jest tu pretekstem do żadnej myśli. Wydaje się przypadkowe, a co najwyżej