"Popiełuszko" Konrada Szczebiota, Janiny Żukiewicz i Jana Nowary w rez. Jana Nowary w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Kamila Łapicka, członkini Komisji Artystycznej XXIV Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Zacznę od końca. Oglądałam spektakl dla szkół. Zgaduję, że dla gimnazjów. Nastolatek to wymagający widz. Jest przyzwyczajony do zawrotnego tempa akcji, trudno mu się rozstać z telefonem, albo nie śmiać się w najmniej odpowiednim momencie, jeśli akurat koledzy się śmieją. Z taką młodą publicznością musiał się zmierzyć Jakub Lasota, grający gościnnie główną rolę oraz zespół Teatru Dramatycznego w Białymstoku w spektaklu "Popiełuszko". Najlepszą sceną Lasoty jest scena finałowa. Kiedy spektakl pozornie się kończy, aktor zapowiada "na biało" (w domyśle: już poza rolą), że chciałby coś jeszcze powiedzieć. Schodzi na proscenium, stając na poziomie oświetlonej widowni i wypowiada tekst przygotowany jakby specjalnie na tę okazję: "A wy, drodzy przyjaciele, musicie mieć w sobie coś z orłów. Musicie ducha hartować i wznosić wysoko. [] Jednak, czy będziecie mogli być jak orły, zależy przede wszystkim od tego, komu pozwolicie rzeźbi�