EN

8.02.1991 Wersja do druku

Walka tak, ale czyja?

Zaiste, niecodzienna to była premiera. Tłumu tak znamienitych gości, dawno już w radomskim teatrze nie widziałem. Bo to i władze różnego kalibru (także wojewoda oraz poseł Łopuszański z małżonką), i radomski światek kultury a nawet przedstawiciele różnych znaczących ośrodków: i Warszawa ponoć była i Łódź. O prasie różnych opcji nie wspomnę. Sztuka stała się magnesem, czy też wewnętrzne niesnaski w teatrze, o czym mówi się i pisze ostatnio głośno? Pewnie jedno i drugie po trosze. Warto przecież na własne oczy przekonać się, jaka naprawdę jest kondycja teatru. Raz mówi się, że mierna, co najwyżej na trójkę - w skali kategoryzacji polskich teatrów. Innym - że nie najgorsza, gdyby zespół znacznie przetrzebić. To znów, że ten dyrektor nie jest dobry, lepszy byłby taki, który radomską scenę zdecydowanie poprowadziłby ku żywotowi sceny impresaryjnej. Albo, że może powinien w Radomiu nastać dyrektorski tryumwirat, bo nie ma to, j

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Walka tak, ale czyja?

Źródło:

Materiał nadesłany

Kontakt nr 3

Autor:

Widz

Data:

08.02.1991

Realizacje repertuarowe