"Zazdrość" Esther Vilar w reż. Jakuba Przebindowskiego w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Tematem literatury są wielkie namiętności, wypełniające nasze życie, niekiedy zgubne. Tym więc cenniejsze są utwory, które rzetelnie i wnikliwie poddają analizie owe zmysłowe doznania, wskazując na ich zbawienny lub niszczycielski wpływ. Jednym z takich uczuć jest zazdrość. Często jednak zdarza się, że teatr lub literatura traktuje ten problem powierzchownie, spłycając jego rolę w naszym życiu. A jak ze sztuką Esther Vilar "Zazdrość" poradził sobie Teatr Kamienica? Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Sama autorka uważa, że teatr musi zmuszać do płaczu lub do śmiechu. Oglądając spektakl w Kamienicy, daleka byłam od płaczu, a histeria zdradzanych kobiet, zakochanych w tym samym mężczyźnie, nie wydała mi się śmieszna. Gorzej, wzbudzała niekiedy niesmak. Wszystkie trzy panie, mieszkające w jednym apartamentowcu, w różnych okolicznościach, spotkały mężczyznę, bez którego, jak się okazało, nie mogły żyć. Nie przeszk