"Termopile polskie" w reż. Jana Klaty z Teatru Polskiego we Wrocławiu na XVI Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" w Katowicach. Dla e-teatru pisze Anna Gębala.
Czasami tak się zdarza, że po przeczytaniu książki, obejrzeniu filmu etc. można coś zatańczyć, narysować, potupać, ale nie - powiedzieć. Po obejrzeniu "Termopili polskich" Jana Klaty czuję nudności, mam torsje, mogłabym płakać, krzyczeć... lecz trudno mi dobrać słowa. Trzygodzinny spektakl męczy, denerwuje, wywraca wnętrzności, ale i pociąga bluźnierstwem dokonywanym na najświętszych symbolach Rzeczpospolitej. Na przykład Kościuszko (Marcin Pempuś). Klata pokazuje go nam w ciele drobnej postury, jakby w ciele chłopczyka, bawiącego się w Indianina, ze sterczącym zawadiacko (choć zmizerniałym) piórkiem na głowie. Albo Książę Józef Poniatowski (Wiesław Cichy), minister wojny i wódz naczelny Wojsk Polskich Księstwa Warszawskiego, marszałek Francji, członek Rady Stanu Księstwa Warszawskiego - niby najciężej stąpający po ziemi, ale jakiś taki przygłupi, niezdolny ani do większych poświęceń, ani - jak pamiętamy - do sprawnego przep�