"Walizka" w reż. Doroty Ignatjew w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Przedstawienie zaczyna się trochę błazeńsko, jak w sytuacji, gdy mamy do przekazania jakąś bardzo gorzką prawdę i brakuje nam odwagi. Z każdą minutą jednak atmosfera gęstnieje; gdy wreszcie pojawia się tytułowa walizka, kulminacja jest blisko. Sztuka Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk nie skupia się wyłącznie na autentycznym wydarzeniu - przypadkowym odnalezieniu przez syna walizki ojca, który zginął w Oświęcimiu. To traktat o pamięci i życiu, o Zagładzie i próbach jej interpretacji, o wstydzie i wierze. Podziw budzi sposób, w jaki reżyserce Dorocie Ignatjew udało się stworzyć skrajnie skromnymi środkami prawdziwy, ogólnoludzki dramat. Teatr Żydowski wprowadził do repertuaru dzieło nowoczesne, pozbawione wygodnej folklorystycznej otoczki, a jednak idealnie wpasowane w czas i miejsce. "Walizka" daje też okazję do aktorskiej wirtuozerii - w przedstawieniu premierowym zobaczyliśmy jako syna i ojca Andrzeja Blumenfelda i Szymona Szurmieja.