W piątek 2 grudnia w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej kolejna premiera na dużej scenie. Waldemar Śmigasiewicz pokaże "Wujaszka Wanię" Antoniego Czechowa. Sztuka tego znakomitego rosyjskiego dramaturga weszła na stałe do teatralnego kanonu. Jaki pomysł ma na nią reżyser bielskiej inscenizacji? - rozmowa z reżyserem w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Marta Odziomek: Kiedy "odkrył" pan dla siebie Czechowa? Waldemar Śmigasiewicz: - Jego potencjalne możliwości na styku duchowości i świata materii odkryłem, prowadząc warsztaty aktorskie we Włoszech. Mając aktorów różnych narodowości, postawiłem sobie pytanie, co by było, gdybym podjął próbę odczytania tekstu Czechowa - jego zamierzeń i hipotez - w przestrzeni "ponad słowami". Budując swoistą przedakcję - opartą na pytaniu "Co mogłoby się zdarzyć dziesięć minut wcześniej, tuż przed początkiem Trzech sióstr"- próbowałem za pomocą działań aktorów zbudować relacje pomiędzy postaciami. Powstała scena, której nie było w dramacie, integralnie jednak związana z nim. Pokazała, co znajduje się "po drugiej stronie lustra", w przestrzeni pomiędzy słowami i czego możemy się dowiedzieć o świecie Czechowa, gdy padnie pierwsze słowo. Wyłoniła się tedy niezliczona ilość powiązań, relacji, miłosnych spojrzeń, zapatrzeń. Jednym słowem