Czuję się Don Kichotem. - Mam do takiego samopoczucia jeszcze więcej powodów, ponieważ uprawiam nietypową dziedzinę sztuki, czyli teatr uliczny - mówi JERZY ZOŃ, reżyser organizatorem Festiwalu Teatrów Ulicznych w Krakowie.
Czy czuje się Pan jak Don Kichot? - Jak każdy artysta. Mam do takiego samopoczucia jeszcze więcej powodów, ponieważ uprawiam nietypową dziedzinę sztuki, czyli teatr uliczny. Jest on nie do końca modny, nie do końca zrozumiany. Jednak ciągłość naszej pracy udowadnia, że jesteśmy potrzebni, choć barak, w którym mieści się nasz teatr, znajduje się trochę na obrzeżach miasta. A z jakimi wiatrakami Pan walczy? - Takich wiatraków mam kilka. Pierwszym jest głupota, która nakręca kolejne skrzydło wiatraka, jakim jest bezsilność. Ale najgorszym wiatrakiem jest chamstwo. Czy o tym opowiada najnowszy, wyreżyserowany przez Pana, spektakl Teatru KTO "Quixotage", którego premiera odbędzie się w czwartek? - Trochę tak, choć główne postaci tylko przypominają Don Kichota i Sancho Pansę. Ten ostatni może się kojarzyć ze współczesnym pracownikiem korporacji albo banku. Za to nasz Kichot to niedostosowany społecznie poeta, namiętnie czytający książki.