Najpierw garść letnich już obserwacji. Urlopową Polskę opanowała nowa mania - wieczorne grillowanie. Po plaży zasiada się przed domem przy grillu, kiełbaskach i piwku. Leniwe pogadywanie, nawoływanie dzieci, odganianie psów, czasem fałszywe, jak to u nas, chóralne zaśpiewy. Na Helu, gdzie wąsko, bo tu morze, tam zatoka, kiełbasiane zapachy mieszają się ze smrodem wydzielanym przez samochody sunące ławą w tę i z powrotem po cieniutkiej szosie. Pobliski sklep, jeden z trzech w wiosce, szybciutko odpowiada na społeczne zamówienie. Spory napis: kiełbasa na grill, 65000 zł, 6,50 zł, pojawił się już drugiego dnia lipca. Rodacy grillują zawzięcie co wieczór. Niedrogo i przyjemnie. Z recenzenckiego nawyku wertuję miejscową gazetę. Może uda się przy okazji zobaczyć coś w Gdańsku czy Gdyni. W rubryce Teatry napisano: przerwa. Jak zwykle co roku. Temat wyłania się w lecie niczym potwór z Loch Ness. W lipcu i sierpniu wszystkie teatry nieczynne. W ca�
Źródło:
Materiał nadesłany
"Wiadomości Kulturalne" nr 34