EN

22.11.2010 Wersja do druku

Wajdelota

Jestem na występie Ewy Benesz, aktorki związanej niegdyś z Laboratorium Grotowskiego. Sala Instytutu Teatralnego nabita do ostatniego miejsca, ludzie obsiedli parapety i podłogę. Benesz w prostej sukience siedzi pośrodku sali na krześle i mówi XII Księgę "Pana Tadeusza" - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Mówi sugestywnie, prawie bez gestykulacji, ręce nieruchomo spoczywają na kolanach, tylko głowę zwraca to w jedną, to w drugą stronę, szukając wzrokiem kontaktu z publicznością. Kiedy 30 lat temu Benesz chodziła z "Panem Tadeuszem" po białostockich wsiach, recytując poemat w wiejskich świetlicach i klubach, nie wszyscy chcieli jej słuchać. Reporterka warszawskiej "Kultury" w artykule "Wajdelota na delegacji" opisywała, jak w jednej wsi kawalerka podczas występu rzucała w okna świetlicy kamieniami. W innej aktorka musiała konkurować z objazdowym kinem. W jeszcze innej - z telewizją. W Instytucie Teatralnym Mickiewicza słuchają wszyscy. Ciszę zakłóca tylko szept tłumaczki, która streszcza poemat na angielski zagranicznym gościom festiwalu. Słucham Mickiewiczowskiej frazy, która w wykonaniu Benesz brzmi lekko, potoczyście. Wyobrażam sobie, że tak musiał brzmieć poemat, kiedy go Mickiewicz mówił swoim przyjaciołom emigrantom w Paryżu. Słucham, a

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wajdelota

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 272

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

22.11.2010

Festiwale