Otwierają się wysokie drzwi z napisem "Andrzej Wajda". Wchodzimy w półmrok, w multimedialną, labiryntową przestrzeń. Wystawa w Muzeum Narodowym w Krakowie jest żywa. To nie mauzoleum artysty - pisze Tadeusz Sobolewski w Gazecie Wyborczej.
Czytasz ten artykuł, bo masz prenumeratę Wyborczej. Dziękujemy "Wajda" i "Wyspiański" - uczestnicy piątkowego wernisażu mieli poczucie, że te dwie ogromne sąsiadujące ze sobą wystawy w krakowskim Muzeum Narodowym będą się w jakiś sposób uzupełniać. Wielka multimedialna wystawa "Wajda" została otwarta 6 kwietnia, czynna będzie do września. Wyjedzie w świat, po czym wróci do Krakowa na stałe. Jej plan obmyślił kurator, krakowski filmoznawca Rafał Syska. Kolejne zakola labiryntu, zaprojektowanego przez Tomasza Wójcika, prowadzą przez "Piekło", "Rewolucję" i "Mit" - w "Intymność i "(Nie)śmiertelność". Wszystko ogarnia symbolika "Domu". Czyj to dom? "Wajda" w Muzeum Narodowym w Krakowie: reżyser jest lustrem ludzi, a oni - jego lustrem Wystawa jest żywa. To nie mauzoleum artysty. Ani systematyczny wykład na temat historii Polski (choć można ją tu sobie zrekonstruować). Jak w pierwotnym pomyśle gdańskiego Muzeum II Wojny wystawa "Wajd