"Parsifal" w reż. Kirsten Dehlholm w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej.
Gdyby twórcy Księgi rekordów Guinessa szukali przykładu nieporadności reżyserskiej, poznański "Parsifal" byłby świetną kandydaturą Premiera "Parsifala" w Teatrze Wielkim w Poznaniu budziła zaciekawienie, bo Wagner to wciąż rzadkość na polskich scenach. Niestety, inscenizacja Dunki Kirsten Dehlholm bardzo rozczarowała. Polska scena operowa nie ma szczęścia do Wagnera. Powodów jest kilka. Charakterystyczny dla jego dramatów muzycznych sylabiczny styl śpiewu i ciągnące się przez dziesiątki taktów frazy oparte na długim oddechu są obce tradycji polskiej szkoły wokalnej - co nie znaczy, że nie było utalentowanych polskich wagnerzystów. Po wojnie ze względów ideologicznych kultywujący germańskie mity Wagner był w Polsce kompozytorem nieobecnym. Ale i wcześniej jego dzieła docierały do nas z kilkudziesięcioletnym opóźnieniem, a "Śpiewaków norymberskich" nie wystawiono nigdy. Polscy reżyserzy boją się Wagnera. Na odwagę zebrał się tylko M