"Zygfryd" w reż. Hansa-Petera Lehmanna w Operze Dolnośląskiej we Wrocławiu. Recenzja Teresy Grabowskiej w Trybunie.
Ryzyka tym razem chyba już nie było. Po dwóch częściach gigantycznej tetralogii Ryszarda Wagnera "Pierścień Nibelunga" -"Złocie Renu" i "Walkirii" - serwowanych w rocznych odstępach przez Operę Dolnośląską we Wrocławiu w ogromnym wnętrzu tamtejszej Hali Ludowej, można było być spokojnym o frekwencję także na czterech spektaklach trzeciej części owego cyklu, tj. "Zygfryda". I istotnie - tak jak poprzednio, wypełnił szczelnie to wnętrze podczas premierowego wieczoru czterotysięczny blisko tłum bardzo zróżnicowanej publiczności - całkiem młodej i bardzo dojrzalej, polskiej i zagranicznej, rozmaicie też przygotowanej do odbioru tak specyficznego monumentalnego dzielą, powstałego w epoce odległej od naszych czasów - zdawałoby się-o cale lata świetlne. Cóż więc sprawia, że stary Wagner, mimo ogromu trudności wiążących się ze sceniczną realizacją jego dziel, stale i na całym świecie kusi najwybitniejszych dyrygentów oraz reżyserów i pr