- Na rok przed egzaminami do szkoły teatralnej poszedłem do logopedy. Profesor Popiół, który uczył adeptów aktorstwa dykcji, dał mi do przeczytania wiersz. Miałem zrobić to szeptem i o dziwo pierwszy raz w życiu płynnie przeczytałem wszystkie linijki! - mówi aktor KRZYSZTOF KIERSZNOWSKI.
Krzysztof Kiersznowski: Jąkając się czułem się jak odmieniec. Jak tego dokonał? To prawda, że jako dziecko chciał Pan zostać lekarzem? - Tak. I nigdy nie myślałem, by występować w teatrze czy grać w filmach! Dorastałem jednak w domu, w którym nieustannie mówiło się o aktorstwie. Moja mama od dziecka marzyła o tym zawodzie, lecz wojna pokrzyżowała jej plany. Swoje największe pragnienie przelała na mnie. A ja zupełnie nie widziałem się w tej profesji. Od małego jąkałem się, przez co byłem wstydliwym, zamkniętym w sobie chłopcem. Rówieśnicy naśmiewali się z Pana? - Na szczęście nie. Lecz dy człowiek się jąka, nie ma ochoty widzieć, że ktoś się z niego śmieje, wytyka palcami. Wystarczy być wywołanym do tablicy i nie móc wydukać ani słowa, aby uzmysłowić sobie, że jest się gorszym od innych. Pamiętam, jak na kolonii zostałem grupowym i codziennie rano na apelu miałem zdawać raport. Wszyscy głodni, myślą o śniadaniu a