Premiera "Wacława dziejów" Stefana Garczyńskiego w Teatrze Narodowym poprzedzona została kilkoma artykułami w prasie codziennej oraz informacjami w Radiu i Telewizji. Było to ze wszech miar pożyteczne. Chodziło przecież nie o jeszcze jedną inscenizację takiej czy innej sztuki, mniej czy bardziej znanej. Teatr Narodowy kierowany od paru lat przez Adama {#os#835}Hanuszkiewicza{/#} przyzwyczaił nas do ciekawych, nieraz zaskakujących inscenizacji Szekspira, Słowackiego, Fredry, Krasińskiego. Na afiszach teatralnych pojawiły się także tytuły: "Norwid", "Beniowski". Tym razem tytuł i autor zapowiadanego przedstawienia wymagały wcześniejszego komentarza. Bowiem o poecie romantyzmu Garczyńskim niewiele było wiadomo, a jeszcze mniej o jego utworze, który został "przysposobiony" dla potrzeb narodowej sceny. Wiedza wyniesiona ze szkoły średniej o Stefanie Garczyńskim jest praktycznie żadna. Wiadomo, że spotkał się z Mickiewiczem w Rzymie; o
Tytuł oryginalny
Wacława dzieje w Teatrze Narodowym
Źródło:
Materiał nadesłany
Barwy nr 2