Jak i cała twórczość współczesnego flamandzkiego pisarza," Wędrówki mistrza i Kościeja" wyrastają z praźródeł teatru, ale nie z jego nurtu sakralnego,lecz z dionizyjskich bachanalii raczej, a potem z ludowego teatru jarmarcznego, ze zmysłowej bujności Rabelais'a, z średniowiecznych gwałtownych antynomii, gdzie żywiołowy głód ciała jest w ciągłej walca a żywiołowym głodem duszy, gdzie rzeczy ziemskie pęcznieją pożądaniem grzechu i tęsknotą do świętości, gdzie potrzeba i obecność Boga wyraża się w bluźnierczym krzyku, gdzie asceza sąsiaduje z cielesnym rozpasaniem, a Diabeł jest wszechobecny, pożądliwie kuszący, upragniony, pożądany i straszny w świadomości wszechobecnego grzechu i potępienia. I z malarstwa Breughla Ghelderode w "Mistrzu Kościeju", jak i w innych swych sztukach, chce wykrzyczeć z siebie Boga, który go uwiera dotkliwie i dojmująco, więc przez usta swych ludowych bohaterów bluźni Mu,bo czuje Je
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 274