WŚRÓD jakże nielicznych wystawianych na scenach polskich sztuk dramatycznych Norwida nie było nigdy "Aktora". Za życia poety sceny: warszawska i lwowska chciały wziąć nawet tę sztukę do swego repertuaru, ale jak świadczy pozostały po Norwidzie list jego, pisany do Władysława Mickiewicza w r. 1868 "nie grały dla wymagań drobiazgowych cenzury". Norwid nie zobaczył zresztą żadnej swej sztuki na scenie. Po jego śmierci przez długie lata głucho było u nas o tym wielkim poecie do chwili, gdy z niepamięci wydobyła go Młoda Polska w osobie Miriama. Ale nawet, gdy inne jego dzieła dramatyczne ujrzały światło rampy, o "Aktorze" nie było w teatrach mowy. Aż dziw bierze dzisiaj, patrząc na to widowisko, jakim sposobem przez lat tyle nie doceniono niezwykłych walorów scenicznych tej sztuki na wskroś romantycznej, a jednocześnie nieledwie proroczo aktualnej. O Norwidzie zwykło się potocznie mówić, że to "trudny autor" i przypinać mu niesłusznie łatkę e
Tytuł oryginalny
"W życiu jest drama z komedią..."
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 41