I. Na grób Agamemnona przybywają kobiety dla złożenia ofiar, wskazują na swe twarze i na swe szaty dla wyrażenia bólu, jaki przeżyły. Mówiąc o tym, mówią: "my". Nagle odzywa się jakieś "ja" i mówi mniej więcej tak: Przysłała mnie tutaj żona Agamemnona, przysłała mnie obłudnie, ze strachu przed cieniem zabitego przez nią męża. Wypowiadam to z bojaźnią. Czyż istnieje rozgrzeszenie za krew przelaną? Potem znowu brzmi "my": Otacza nas ciemność. Lud słucha nowych władców ze strachu. Sukces jest najwyższym bogiem świata. Potem - bezosobowo - rozlegają się sentencje: Gdy ziemia ojczysta wessała krew, wina wypisana jest na niej niezatartą czernią. Zemsta podnosi winnego, aby na niego spaść, gdy stanie w kwiecie swych grzechów. W końcu znowu "my": Uciska nas jarzmo. Żałoba leży na naszej duszy. Cóż znaczą te zmiany mówiącego podmiotu? Dlaczego słyszymy raz "ja", w innych razach "my"? Nie wiem, jak to wyjaśniają znawcy
Tytuł oryginalny
W związku z "Oresteją" przyjrzyjmy się chórom
Źródło:
Materiał nadesłany
Odrodzenie